Powrót do szkoły
„Świat już nie będzie taki sam”. Ale co to tak naprawdę dla nas znaczy? Czy każdego z nas te zmiany dotkną w podobny sposób? Przygotowując się do napisania tego tekstu czytałem i oglądałem różne podsumowania i felietony, rozmawiałem z nastolatkami, a nawet udało mi się przeprowadzić spotkanie z nauczycielami dotyczące powrotu uczniów do szkoły. Chciałbym się podzielić tym doświadczeniem i mimo, że zbierałem dane w mikroskali, jakoś tak zaskakująco potwierdzają pewne trendy, o których można usłyszeć i poczytać w mediach.
Co utkwiło nam w głowach po kilku falach pandemii, „zamrożeniach” i „odmrożeniach”. Jakie emocje i myśli towarzyszyły nam w ostatnim roku? Dla niektórych z nas życie zwolniło, a przymusowe blokady i ograniczenia spowodowały, że spędzaliśmy czas w gronie najbliższych. Różnie mogliśmy podchodzić do zakazów i nakazów, ograniczeń i izolacji. Jednak większość z nas pozostała w domach. Zdjęcia pustych ulic wielkich miast wyglądały przejmująco. Zatęskniliśmy za kontaktem z drugim człowiekiem.
Wydaje się, że dla rodzin, które wcześniej miały mniej czasu dla siebie, ta zmiana mogła wyjść im na dobre – więcej czasu dla siebie, poznanie się, wspólne rozmowy i analizowanie tego, co wokół nas mogło nawet wzmocnić więzi. Z drugiej strony dla rodzin, które nauczyły się przez lata żyć obok siebie, a nie ze sobą, nastał czas wielkiej próby i nowych wyzwań.
Brak empatii, cierpliwości, umiejętności organizacji dnia, pogodzenia pracy zdalnej i nauki dzieci, szybko wpływał na wygaszenie optymizmu wynikającego z większej ilości czasu czy pracy i nauki w przysłowiowych piżamach. Dodatkowo ciągły stres wynikający z obawy o zdrowie swoich i bliskich, zmienność decyzji rządzących (niespójność w podejściu państw do zwalczania koronawirusa) i bombardowaniu nas przez media codziennymi informacjami i dezinformacjami potęgował poczucie niepokoju czy wręcz przerażenie.
Często składane życzenia „zdrowia”, nabrały większego znaczenia. Doceniliśmy ZDROWIE i ZDROWY TRYB ŻYCIA, nie tylko ze względu na zwiększoną śmiertelność i zachorowania (powikłania) na COVID-19, ale także obserwując siebie: dodatkowe kilogramy (złe nawyki żywieniowe i ograniczony ruch), problemy z kręgosłupem czy oczami, które przybyły w wyniku pracy zdalnej. Ochrona zdrowia w znaczeniu systemowym też nie przysparzała nam radości, a raczej pogłębiała stres.
Jakkolwiek byśmy nie analizowali tego czasu, miał wpływ na każdego z nas, a w kontekście powrotu uczniów do szkół, pandemia bezpośrednio lub pośrednio dotknęła nauczycieli, dzieci, młodzież i ich rodziców. Warto o tym pamiętać, spotykając się z nimi po raz pierwszy w murach szkoły.
Nauczyciele
Gospodarzami tych spotkań, po miesiącach rozłąki, będą zapewne wychowawcy i nauczyciele. Możliwe, że w niektórych szkołach zabiorą także głos dyrektorzy. Przywitają uczniów „po staremu”, a może wprowadzą jakieś nowe zasady funkcjonowania stacjonarnej szkoły? Tak myślę, że z perspektywy tego, co wydarzyło się na świecie, to dobry moment, żeby dokonać analizy tego, co ważne w edukacji. Ten moment powrotu na chwilę przed wakacjami można byłoby dobrze wykorzystać, by od nowego roku szkolnego wprowadzić metody pracy dostosowane do obecnej sytuacji.
Dyrektor jako lider każdych zmian będzie musiał i tak przedstawić swoją koncepcję gronu pedagogicznemu. W pojedynkę nic nie zdziała, więc jego koncepcja „starego” lub „nowego” ładu będzie wymagała sojuszników. Przyjrzyjmy się zatem nauczycielom w maju 2021 r.
Dla części z nich okres nauki zdalnej był czasem nowych możliwości, zdobywania nowych kompetencji w zakresie pracy zdalnej, ze szczególnym uwzględnieniem nowych technologii. Wymusił poszukiwanie nowych rozwiązań, samokształcenie za pomocą platform online, wyzwalał nowe pokłady kreatywności i umiejętności współpracy w nowych warunkach. Sytuacja wymusiła zarówno na nauczycielach- sceptykach i nauczycielach- entuzjastach TIK szybkie odnalezienie się w nowej, cyfrowej rzeczywistości, gdzie przeniesienie metod pracy 1:1 po prostu nie zdało egzaminu. Metody stosowane w klasach, łącznie z formami sprawdzania wiedzy (sprawdzianami, testami, odpytywaniem) spotkały się z kreatywnym unikaniem odpowiedzi ze strony uczniów. Dlatego nauczyciele podkreślali w rozmowach, że w tym okresie trudno było im ewoluować efekty nauczania. Tym bardziej, że uczniowie „nie myślą, tylko szukają gotowych odpowiedzi w Internecie”. Co ciekawe, uczniowie nie kryją, że właśnie tak było.
Wracając do ewentualnych zmian budowanych w oparciu o kadrę pedagogiczną, warto zwrócić uwagę, w jakiej kondycji fizycznej i psychicznej to grono wróci do szkól. Jak wskazali nauczyciele, mimo rozwoju, czują się przepracowani, przemęczeni, ponieważ przygotowanie zajęć zdalnych było dla nich dużym obciążeniem, „pracą od świtu do nocy”, często z niemożliwą do pogodzenia jednocześnie rolą nauczycieli i rodziców uczących się zdalnie dzieci. W związku z powyższym dbałość o dobrostan kadry, od której oczekuje się roli przewodników i mentorów w świecie nauki wydaje się być ważnym aspektem.
Uczniowie
Sytuacja uczniów wydaje się bardziej złożona. Liczba czynników, które wpływały podczas pandemii na to jak, kiedy i czy w ogóle się uczyli będzie pewnie przedmiotem niejednej rozprawy naukowej. W tym artykule chciałem oddać głos samym zainteresowanym. Byłem ciekawy ich opinii na temat zdalnej nauki, nadziei i obaw związanych z powrotem do szkoły. Miałem okazję pracować przez ostatni rok z grupą nastolatków, część z nich zgodziła się odpowiedzieć na moje pytania.
W liceum uczymy się dla siebie. Nauczanie zdalne było przyjemniejsze, ale nie wiem, czy mam większą wiedzę. Odzwyczaiłam się od pisania ręcznego. W mojej szkole nauczyciele zachowywali się w sposób skrajnie negatywnie, uczniowie zresztą też się nie integrowali, tylko tworzyli grupki na grupach społecznościowych. „Sorka” od polskiego w każdy piątek darła się na nas, a ostatnio zrobiła tylko 9 z 30 minut lekcji. Czasem ją też denerwowaliśmy, jak tylko 1 osoba odpowiadała podczas lekcji. Obawiam się powrotu do szkoły, bo będzie „ciśnięcie”, sprawdzanie wiedzy, nie wierzę, że będzie lepiej. Ale może nauczyciele nie będą się mścić… Nie powinniśmy wracać do tego co było, powinniśmy iść do przodu. Żeby nauczyciele nie przeskoczyli do tego samego sposobu nauczania co przed pandemią. Żeby byli bardziej wyrozumiali, nie pytali na każdej lekcji, nie zadawali aż tyle, że tylko będzie „Szkoła – praca domowa – spanie”.
Z samych lekcji stacjonarnych zawsze zapamiętywałam na „czwórkę”. Czuję, że w wyniku edukacji zdalnej wiem mniej. Więcej czasu poświęcam na przepisywanie notatek. Nie ukrywam, że ściągam podczas lekcji zdalnych na różne sposoby. Myślę, że po powrocie do szkoły powinny być zajęcia pozalekcyjne dla chętnych, żeby wyrównać wiedzę. Miałam ograniczony kontakt z rówieśnikami, czasem po lekcji zostawały 1-2 osoby i rozmawialiśmy. Moja mama ochoczo podchodzi do mojego powrotu do szkoły, ponieważ spędzam czas przy komputerze od rana do wieczora. Chce, żebym się więcej ruszała. Chce, żebym poszła do szkoły. 24 godziny na dobę jesteśmy w jednym domu. Wstaję regularnie, dużo wcześniej niż godzina rozpoczęcia lekcji, taki mam rytm dnia. Jem rzadziej, mniej regularnie, pierwszy posiłek ok. 12:00.
Podczas nauki zdalnej wstawałem 5 minut przed lekcją. Nauczyciele nie mogli nas kontrolować, czyli trudniej się było mi uczyć, mój stan wiedzy się pogorszył. Nawet zwyczajne prace domowe robiłem z Internetu, nawet książki nie otwierałem. Czuję rozleniwienie. Na lekcjach zdalnych ściągałem. Po powrocie obawiam się sprawdzania notatek, bo ich nie robiłem. Mamy grupę na Messengerze, czasem spotykam kolegów na osiedlu, dlatego ten powrót będzie naturalny pod tym względem.
W opinii nauczycieli ich uczniowie zatęsknili za szkołą, za spotkaniem z żywym człowiekiem, w tym nauczycielami. Uczniowie „nieśmiali, ale pracowici” ze względu na komunikację zapośredniczoną mogli rozwinąć skrzydła. Po stronie negatywów wskazali: sposób samej nauki (kombinacje, oszukiwanie, korzystanie z internetowych ściąg podczas pisania sprawdzianów) oraz znudzenie uczniów zdalnym sposobem edukacji. Do tego stres i stracenie wiary we własne możliwości.
Patrząc na wypowiedzi obydwu grup można wyłapać sporo podobieństw.
Rodzice
Podobno bez współpracy z rodzicami ciężko o dobrą szkołę. Wsparcie procesu dydaktycznego przez zaangażowanych opiekunów ma pomagać w rozwoju ich dzieci. Czy zdalna nauka zmieniła coś w ich podejściu? Jakie postawy przyjęli?
Jedno jest pewne – pandemia zamknęła rodziny w domach, co spowodowało, że część rodziców mogła zaobserwować swoje dzieci podczas nauki, posłuchać czy zobaczyć sposób, w jaki prowadzone są zajęcia. I to chyba jest najważniejsza kwestia. Opinie rodziców na tematy pracy nauczycieli są podzielone i będą miały wpływ na podejście rodziców do dalszej współpracy ze szkołą. Jedni rodzice docenili trud prowadzenia zajęć, „nie zamienili by się z nauczycielami”, inni nie pozostawili suchej nitki na nudnych zajęciach, sposobie ich prowadzenia i samych umiejętnościach dydaktycznych nauczycieli. Byli tacy, którzy angażowali się w pomoc dzieciom. Tu też można pewnie wskazać cały wachlarz „wsparcia” dzieci – od odpowiadania za dzieci, podpowiadania, aż po pisanie sprawdzianów.
Nauczyciele w rozmowach ze mną wskazywali też na bezradność rodziców, brak cierpliwości, ograniczony kontakt z dziećmi, strach przed czekającym na dzieci egzaminami, stres i stawienia wysokich wymagań szkole. Czyli wszystko i zarazem tak naprawdę nic, żeby wysunąć jakieś daleko idące wnioski😊
„Pierwszy dzień” w szkole
Mimo tego, że nie przeprowadziłem reprezentatywnych badań, zauważyłem, że niektóre wątki przewijają się podczas każdej rozmowy, czy to z dziećmi czy z dorosłymi.
Na pierwszy plan wysuwa się opinia, że powrót do szkoły powinien być czasem odbudowania relacji między nauczycielami, uczniami i rodzicami. W ogóle priorytetem powinno być zadbanie o kondycję fizyczną i psychiczną wszystkich członków społeczności. Do tego dochodzą kwestie ustalenia sposobu rozliczenia nauki zdalnej, diagnozowania/sprawdzania wiedzy, dostosowania metod pracy, w tym uwzględnienie nowych technologii, bo „przecież nie można już od nich uciec”… Pewnie znajdą się i kolejne wyzwania.
Raczej powinno się postawić na spokojny początek, bardziej niż na testowanie, sprawdzanie notatek, w celu uzupełnienia brakujących ocen. Ostatni miesiąc przed wakacjami to dobry czas na analizę, rozmowę, badanie potrzeb, odnalezienie się w nowej sytuacji. Ta wiedza przyda się do planowania kolejnego roku szkolnego.
Może też wspólne działania, projekty, wycieczki, aktywności poza murami szkoły.
I chyba najważniejsze – docenienie faktu, że spotykamy się w zdrowiu, mimo tak trudnej sytuacji.
Polecane materiały
Lektura obowiązkowa – Edukacja w czasach pandemii wirusa COVID-19 pod red. Jacka Pyżalskiego
Nagranie wideo – „Powrót do szkoły – w oczach uczniów” – rozmowa Tomasza Tokarza z uczniami
Grzegorz Całek o sprawdzaniu o ocenianiu podczas zdalnego nauczania – Zoomterror
Przemyślenia Marcina Polaka o zdalnej edukacji z perspektywy rodzica nastolatka – Szkoła schodząca na manowce. Nowe wyzwanie dla nauczycieli